sobota, 4 września 2010

Ale Pupi

Puby, kluby i piwiarnie to niezwykle ważne miejsca dla każdego miasta. W Tampere są dość dziwaczne, już sam fakt, że nie unoszą się w nich gęste kłęby dymu odróżnia je od ich wrocławskich odpowiedników. Śmieszny widok stanowi grupka palaczy marznących przed drzwiami klubu.

Jak krótko opisać wizytę w klubie Ruma? Tanie piwo, różnokolorowe kible wiszące przy suficie w roli lamp i my, siedzący we wnęce stylizowanej na saunę.

Jednak naprawdę jak w domu (czyt. jak w Impressie) poczułem się w "Ale pupi". Tajemnicza nazwa kojarząca się Polakom jednoznacznie z "Ale pupa" oznacza po fińsku... "bar piwny", na tyle jednak znany, że posiada własną stronę internetową a oddział z Kuopio założył fanklub na facebooku liczący obecnie 278 członków.

W "Ale pupi" znaleźć można z całą pewnością:
- Mocno pijanych Finów, głównie w przedziale wiekowym 55 <
- Ochroniarza niczym z irlandzkich filmów (chudzielec, w bluzie Lonsdale, skórzanej kurtce i obcisłych jeansach. Oczywiście z wytatuowaną dłonią i tatuażem - naszyjnikiem.
- karaoke - fińskie melodie niezwykle przypominają piosenki śpiewane na polskich imprezach tego typu, tylko słowa, nieco dłuższe i trudniejsze.
- łazienkę, w której wypełnionym do połowy zlewie chłodzi się ćwiarteczka wódki.
- śmieszne kufle, nawet nie potrafię ich opisać, postaram się wkleić później jakieś zdjęcie.

1 komentarz: