sobota, 9 października 2010

Hameenlinna...

... to najstarsze, położone z dala od morza miasteczko w Finlandii, w którym zjedliśmy pyszne ciasta w byłym więzieniu, tuż obok celi 14. Ponadto urodził się tam i mieszkał kompozytor Jean Sibelius. Obecnie tuż obok jego domu znajduje się klub nocny Koliber.


Oprócz muzeum Sibeliusa można też zobaczyć potężny zamek, muzeum narodowe, w którym jednym z eksponatów jest plecak ze stelażem, identyczny do tego, który nadal używamy z ojcem i więzienie zamknięte dopiero w w latach siedemdziesiątych.

Do tej pory więzienie kojarzyło mi się jedynie z budynkiem widzianym od zewnątrz podczas jazdy tramwajem, lub ewentualnie z amerykańskimi i polskimi filmami (patrz pierwsza scena Psów 2). Teraz, kiedy mogłem do niego wejść stwarzało nieprzyjemne wrażenie, niby wszystko jak w kinie, dwa piętra, stróżówka, jednoosobowe cele po oby stronach korytarza, ale dochodzi do tego zapach charakterystyczny dla szpitali, a kiedy wchodzi się do cel od razu czuć wiszącą w powietrzu nudę długich godzin spędzonych przez więźnia w jednym pokoju.

A i tak skazańcy w Finlandii nie mają źle - spore, jednoosobowe cele z TV i sauna dostępna raz w tygodniu.
My również nie mogliśmy narzekać na tutejsze warunki, natrafiliśmy na jakieś uroczystości i zjedliśmy mnóstwo ciasta w byłej więziennej stołówce gdzie sprytnie zorganizowano poczęstunek.

A teraz z serii z życia wzięte: sałatę w fińskich sklepach można kupić tylko w miniaturowych doniczkach.
I nowość, czyli nie ma to jak sąsiedzi, którzy urządzają imprezę w nocy z wybijaniem szyb, niszczeniem drzwi (na szczęście własnych) i bójkami po których zostaje zalane krwią pół korytarza. Mit o spokojnych Finach upadł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz