poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Tampere jako takie

Najpierw coś dla Patka - wczoraj nastąpiło pospolite ruszenie i tłumy młodych chłopaków w mundurach ruszyły na dworzec autobusowy żeby udać się do swoich nowych jednostek. I nie było widać żeby ktoś miał minę w stylu "Panie uchowaj mnie od codziennego kocenia i brudnego kibla", ale panował nastrój hmm... dziarski i patriotyczny to chyba najlepsze słowa. Widać, że armię się tutaj szanuje, więc pomysł Patka ze sprzedawaniem mundurów był całkiem rozsądny.

Kościół dziecięcy

Byliśmy też w zabawnym luterańskim kościele, którego docelową grupę wiernych stanowią dzieci. Może plakat zachęcający do odwiedzenia tego przybytku nie jest zbyt zachęcający:

Ale w środku jest wesoło - figurki świętych do zabawy, arka Noego wypełniona zwierzakami, konie na biegunach i niezbędne baranki.
I tyle, poza tym właśnie zaczęły się zajęcia, a raczej tydzień adaptacyjny i nudnawe gadanie o niczym i prezentowanie pierdół na nowoczesnym rzutniku multimedialnym. W kosza zaczynam grać od przyszłego tygodnia w środy i piątki, więc mam nadzieję, że nie zapomnę całkiem jak to się robi. Jutro pierwsza większa impreza erasmusów...

2 komentarze:

  1. No bo fińscy wojacy są niezniszczalni - http://pl.wikipedia.org/wiki/Simo_H%C3%A4yh%C3%A4
    I piosenka Sabatonu o snajperze - http://www.youtube.com/watch?v=8e6jkl8_kQA

    Btw - sprawdź czy nie da się przestawić zegara na blogu, bo nie wiadomo o której te notki publikujesz :) Chyba czas z USA się wyświetla.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już zmieniłem. Czas był z Pacyfiku czy coś;)

    OdpowiedzUsuń